Translations in context of "Więc funkcjonariusz" in Polish-English from Reverso Context: Więc funkcjonariusz Wittlesey jest, ogólnie rzecz biorąc, osobą godną zaufania? Hasło do krzyżówki „funkcjonariusz” w leksykonie szaradzisty. funkcjonariusz znajdują się łącznie 43 opisy do krzyżówek. Definicje te zostały podzielone na 3 różne grupy znaczeniowe. Jeżeli znasz inne znaczenia pasujące do hasła „ funkcjonariusz Dodaj nowy. Pamiętaj, aby opisy były krótkie i trafne. Zdobędziesz wiedzę wymaganą od kandydatów do służby w formacjach mundurowych (wojsko, Policja, Straż Graniczna, straże miejskie i gminne, służby bezpieczeństwa państwa, inspekcje). Перевод контекст "funkcjonariusz" c польский на английский от Reverso Context: Mój funkcjonariusz wykonał swój obowiązek i bronię jego czynów. odpowiednio Szef, zastępca Szefa i upoważniony funkcjonariusz ABW oraz Szef, zastępca Szefa i upoważniony funkcjonariusz lub żołnierz SKW albo Prezes Rady Ministrów lub upoważniony pracownik Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. 5. Czynności, o których mowa w ust. 1 pkt 1–5 i 8, dokonywane przez ABW Informacje o rzeczowniku „funkcjonariusz” w słownikach zewnętrznych. Niżej znajdują się linki do zewnętrznych słowników, w których znaleziono informacje związane z rzeczownikiem funkcjonariusz: » Definicja rzeczownika funkcjonariusz. » Rozwiązania krzyżówkowe dla rzeczownika funkcjonariusz. » Synonimy rzeczownika funkcjonariusz. . USTAWA z dnia 9 czerwca 2006 r. o służbie funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego z dnia 9 czerwca 2006 r. ( z 2006 r., Nr 104, poz. 710) z dnia 21 sierpnia 2014 r. ( z 2014 r., poz. 1106) z dnia 31 maja 2016 r. ( z 2016 r., poz. 740) z dnia 28 kwietnia 2017 r. ( z 2017 r., poz. 861) z dnia 8 sierpnia 2018 r. ( z 2018 r., poz. 1516) z dnia 14 sierpnia 2019 r. ( z 2019 r., poz. 1529) z dnia 9 lipca 2020 r. ( z 2020 r., poz. 1221) z dnia 27 lipca 2021 r. ( z 2021 r., poz. 1362) z dnia 24 czerwca 2022 r. ( z 2022 r., poz. 1328) (ostatnia zmiana: z 2021 r., poz. 2333) Zwolniony funkcjonariusz Państwowej Straży Pożarnej podejmuje służbę w charakterze żołnierza zawodowej jednostki wojskowej - czy trzeba odprowadzić zaległe składki do ZUS?Dokument Czy w przypadku zwolnienia ze służby w PSP strażaka nie mającego prawa do świadczeń emerytalno-rentowych, który jednocześnie podejmuje bezpośrednio po zwolnieniu z Państwowej Straży Pożarnej zawodową służbę wojskową, zobowiązani jesteśmy odprowadzić zaległe składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe począwszy od dnia przyjęcia go do służby w PSP (w tym wypadku od 24 lipca 2006 roku) oraz zaległe składki na Fundusz Emerytur Pomostowych za okres od dnia 1 stycznia 2010 roku - art. ustawy z 19 grudnia 2008 roku o emeryturach pomostowych ( nr 237 poz. 1656). Podobne kwestie rozstrzygał Zakład Ubezpieczeń Społecznych o. Tarnobrzeg, gdzie w przypadku strażaka, który bezpośrednio po zwolnieniu ze służby w Komendzie Miejskiej PSP Tarnobrzeg, podjął służbę kandydacką w Szkole Aspirantów PSP, uznano że składek nie należy odprowadzać. Inny przypadek, to rozstrzygnięcie koszalińskiego oddziału ZUS w sprawie funkcjonariusza Straży Granicznej, który po zwolnieniu ze służby w tej formacji podjął służbę w jednostkach Policji - w tym przypadku również uznano, że jednostka straży granicznej zwalniająca funkcjonariusza nie powinna odprowadzać składek na rzecz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Przytoczone wyżej przypadki dotyczą jednak osób, które po zwolnieniu ze służby jednej formacji podejmowały kolejną służbę w innych jednostkach lecz w ramach tego samego resortu - Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Przypadek, który dotyczy naszej jednostki organizacyjnej związany jest ze zwolnieniem funkcjonariusza Państwowej Straży Pożarnej, czyli jednostki podległej pod Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, który bezpośrednio po zwolnieniu podejmie służbę w charakterze żołnierza Zawodowej Jednostki Wojskowej, podległej pod resort Ministra Obrony tak, to jak powinniśmy postąpić przy naliczaniu zaległych składek oraz ich waloryzacji, jak również sposobu sporządzenia deklaracji rozliczeniowych. Przewidywana data zwolnienia funkcjonariusza ze służby - 30 listopada 2011 jeszcze 60 % treściAby zobaczyć cały artykuł, zaloguj się lub zamów dostęp. Oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego, którego aresztowano w połowie listopada, miał wynieść kopię ściśle tajnego dokumentu dotyczącego szczegółów ochrony całej formacji – wynika z informacji Nie wiadomo na razie, jaki zrobił z niego użytek. Osoby zbliżone do śledztwa twierdzą, że w grę mogą wchodzić nawet „działania szpiegowskie”. 14 listopada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała funkcjonariusza Służby Kontrwywiadu Wojskowego, który pracował w formacji od dziesięciu lat. Jak wskazywali śledczy, mężczyzna usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowych i działania wbrew przepisom ustawy o ochronie informacji niejawnych. Jak opisywaliśmy, prokuratura nie podawała wówczas szczegółowych informacji, przekonując, że „postępowanie oparte jest o niejawny materiał dowodowy”. Aresztowany oficer SKW wyniósł ściśle tajny dokument? „Nie można wykluczyć działań szpiegowskich” Teraz w sprawie pojawiają się nowe informacje. Jak ustalił portal zatrzymany oficer SKW miał wynieść kopię ściśle tajnego dokumentu, który był objęty najwyższą klauzulą poufności. Osoby zbliżone do śledztwa informują, że był to „fundamentalny dla całego wojskowego kontrwywiadu plan kompleksowej ochrony tej służby”. Obecnie trwa weryfikacja, w jaki sposób zatrzymany funkcjonariusz chciał wykorzystać tajny dokument. W chwili zatrzymania oficer był w trakcie „odchodzenia do cywila”. Z tego powodu istnieje hipoteza, że mógł chcieć wykorzystać wyniesione informacje do znalezienia pracy na emeryturze, np. w charakterze specjalisty od bezpieczeństwa w dużej spółce – podaje – Nie można jeszcze wykluczyć innych, znacznie poważniejszych, hipotez, jak działań szpiegowskich – powiedziała w rozmowie z portalem anonimowa osoba zbliżona do sprawy. Zatrzymany oficer pracował w SKW od dziesięciu lat. Karierę w resorcie obrony rozpoczął jako żołnierz, a następnie doszedł do stopnia podoficerskiego. Pełnił funkcję asystenta jednego z generałów. Po tym, jak ministrem obrony narodowej został Antoni Macierewicz, funkcjonariusz szybko awansował od stopnia podoficera aż do majora. Były minister obrony narodowej i poseł Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak zwrócił się do szefa MON Mariusza Błaszczaka z zapytaniem poselskim w tej sprawie. Zadaniem Służby Kontrwywiadu Wojskowego jest przeciwdziałanie szpiegostwu i nadużyciom finansowym. Jednostka powstała w 2006 roku. SKW jest urzędem administracji rządowej, podległym Ministrowi Obrony Narodowej. Działalność Szefa SKW podlega kontroli Sejmu. PGZ, czyli państwowa firma zbrojeniowa, która miała przenieść polskie wojsko na wyższy poziom nowoczesności, stała się dostarczycielem stanowisk dla ludzi bliskich Antoniemu Macierewiczowi. Bywa, że skompromitowanych, jak Krzysztof Badeja. Wiadomość o zatrudnieniu pułkownika Krzysztofa Badei w biurze odpowiadającym za bezpieczeństwo Polskiej Grupy Zbrojeniowej była z gatunku bombowych. Poruszyła nie tylko jego znajomych z wojskowego kontrwywiadu, ale i posłów opozycji z byłym szefem MON Tomaszem Siemoniakiem na czele. W wysłanym do Antoniego Macierewicza zapytaniu poselskim poprosił o wyjaśnienie, jak to się stało, że taka osoba jak płk Badeja znalazła zatrudnienie w PGZ, kto go rekomendował i czy dostał dostęp do tajemnic? Pytania jak najbardziej zasadne, biorąc pod uwagę fakty, o których przypomina Siemoniak: „żołnierz ten podczas wykonywania w Polskim Kontyngencie Wojskowym Afganistan czynności służbowych z ramienia Służby Kontrwywiadu Wojskowego doprowadził się do stanu upojenia alkoholowego”. Z tego powodu „został w trybie natychmiastowym relegowany z teatru działań”, a „problemy z nadużywaniem alkoholu dotknęły tego oficera także podczas służby w PKW Irak”. Były szef MON dotąd nie dostał odpowiedzi na swój list. – Obecność Badei w PGZ jest niesłychanie demoralizująca, przede wszystkim dla służb. Bo pokazuje dobitnie: nieważne, że się skompromitował, ważne, że wiedział, z kim trzymać – komentuje Siemoniak. Badeja, jako były oficer peerelowskiej Wojskowej Służby Wewnętrznej, a zarazem jeden ze współtwórców słynnego raportu o działalności Wojskowych Służb Informacyjnych, wiedział to od dawna. Sami swoi Zatrzymajmy się na chwilę przy samej PGZ. To konglomerat ponad 60 spółek zależnych, zatrudniających 17,5 tys. osób, i mającej ponad 5 mld zł rocznego obrotu. PiS po przejęciu władzy uczynił ze spółki kluczowy element strategii dotyczącej obronności. Nadzór nad nią już na początku rządów Beaty Szydło przeszedł z Ministerstwa Skarbu do Ministerstwa Obrony. – PGZ miała przejąć większość zamówień wojskowych, bo rząd stwierdził, że są tak ważne, iż trzeba je skupić w rękach państwa, rezygnując z prywatnych – tłumaczy Marek Świerczyński, analityk ds. bezpieczeństwa POLITYKI INSIGHT. MON miało więc de facto zamawiać u siebie i dostarczać bojowe drony, samochody terenowe, autobusy, ale też paląco potrzebny wojsku system zarządzania polem walki (BMS). Do tej pory nic z tego nie wyszło. Za to na innym polu – zatrudniania ludzi związanych z Macierewiczem – spółka odnosi same sukcesy. Może z wyjątkiem Bartłomieja Misiewicza, który po tym, jak wiosną załamała się jego kariera w MON, próbował znaleźć bezpieczną przystań właśnie w PGZ. Jego praca na stanowisku pełnomocnika zarządu do spraw komunikacji trwała tylko trzy dni. Gdy sprawa, a przede wszystkim sięgająca 50 tys. zł pensja, stała się głośna, Misiewicz odszedł z PGZ, a dzień później także z PiS. Dziś w zarządzie firmy znajdziemy Macieja Lwa-Mirskiego, który obok swego ojca Andrzeja jest jednym z najbardziej zaufanych prawników szefa MON. Mirski junior 10 lat temu zasiadał w komisji weryfikacyjnej WSI, brał też udział w głośnym wtargnięciu do siedziby CEK NATO w grudniu 2015 r. Wiceszefową rady nadzorczej jest mecenas Konstancja Puławska, córka innego z „zaufanych” – adwokata Waldemara Puławskiego, kolejnego człowieka Macierewicza z przeszłością w peerelowskim aparacie represji (pod koniec lat 80. kierował Prokuraturą Rejonową Warszawa Praga Południe), który dziś z jego nadania, jako zastępca prokuratora generalnego, nadzoruje wojskowy pion prokuratury. Niedawno do PGZ trafił też Robert Gut. Prosto ze Służby Kontrwywiadu Wojskowego, gdzie na stanowisko dyrektora biura administracyjnego ściągnął go Piotr Bączek. W Grupie pracuje też inny niedawny funkcjonariusz kontrwywiadu Piotr Brzeziński, który w 2007 r., tuż przed przejęciem rządów przez PO jako zastępca naczelnika Biura Ewidencji i Archiwum SKW, miał wydać polecenie dokonania tzw. sprawdzeń w bazie danych służby, a także dopuścił do wniesienia do archiwum SKW sprzętu komputerowego, na który skopiowano tajne dane. Zdaniem prokuratury w obu przypadkach naruszył prawo. Śledczy postawili mu zarzut działania na szkodę interesu publicznego – jednak w 2012 r. nagle zrezygnowali z oskarżenia i umorzyli śledztwo, nie dopatrując się przestępstwa. Jednak w tym towarzystwie nie ma chyba nikogo, kto swoim życiorysem dorównałby Krzysztofowi Badei. Już samo to, że pierwsze lata wojskowej kariery spędził w Wojskowej Służbie Wewnętrznej, instytucji kontrwywiadowczej uznanej w ustawie o IPN i lustracyjnej za część aparatu bezpieczeństwa PRL, a przez polityków PiS za organizację niemal przestępczą, czyni go wyjątkowym. Niedawno pracę w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego stracił w trybie nagłym płk Czesław Juźwik, gdy „Gazeta Polska” napisała, że w latach 1983–90 był „oficerem komunistycznego kontrwywiadu wojskowego WSW”. Do tej samej WSW dwa lata po płk. Juźwiku wstąpił płk Krzysztof Badeja. Jednak „Gazeta Polska” o tym raczej nigdy nie napisze – Badeja to oficer zasłużony dla Macierewicza i Bączka, których pismo to od dawna wspiera. W dywizji telewizyjnej Służbę w WSW rozpoczął w połowie lat 80. od trwającego dziewięć miesięcy kursu kontrwywiadowczego w Centrum Szkolenia WSW im. Feliksa Dzierżyńskiego w Mińsku Mazowieckim. Miał wtedy 25 lat, był oficerem po toruńskiej szkole artylerii i aż do 2004 r. w jego zawodowym życiu nie działo się zbyt wiele. Niedługo po ukończeniu kursu trafił do wydziału kontrwywiadu odpowiedzialnego za ochronę nieistniejącej już 1. Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej w Legionowie, by w końcu zostać jej szefem. W PRL dywizja służyła za wizytówkę ludowej armii, do której w pierwszej kolejności trafiał nowy sprzęt. Była też obowiązkowym punktem programu podczas wizyt przedstawicieli bratnich armii i przywódców. Stąd zwana była jednostką telewizyjną. – To, ale i bliskość Warszawy sprawiały, że nie trafiał tam byle kto. Trzeba było mieć jakieś wsparcie – twierdzi oficer kontrwywiadu z wieloletnim stażem. Co było zadaniem oficera kontrwywiadu w takiej jednostce? – Większość spraw była prozaiczna: ktoś kradnie paliwo, ktoś kręci przy przetargach, coś wynosi ze stołówki, ale też pije albo zbyt hucznie się bawi nie tam, gdzie powinien – tłumaczy jeden z byłych oficerów z wydziału kontrwywiadu WSI w Legionowie. Jak mówią byli koledzy, szczególnie w tych ostatnich sprawach Badeja lubił dużo wiedzieć. Opisują go jako osobowość dość skomplikowaną i raczej niezbyt lubianą. – Był inteligentny i bystry, ale ze skłonnością do konfabulacji. – Lizusowski wobec przełożonych, bezwzględny dla podwładnych. Wielu się go bało, bo uchodził za nie do ruszenia – charakteryzuje były współpracownik Badei. Pnąc się po szczeblach kariery, Badeja zaliczył epizod w kolejnej instytucji, którą jego mocodawcy z PiS uważają za siedlisko zła: w 1990 r. skończył roczne studia w podległej MSW Akademii Spraw Wewnętrznych. Ale rozgłos w wojsku zdobył dopiero w 2004 r. Nie była to jednak ta popularność, na której mu zależało. Stan agonalny Latem 2004 r., w ramach III zmiany polskiego kontyngentu, wyjechał do Iraku. Został oficerem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo polskiej brygady (jednej z dwóch, obok ukraińskiej, tworzącej tzw. polską dywizję, czyli Wielonarodową Dywizję Centrum Południe). Czas w polskiej strefie był gorący, trzy miesiące wcześniej Irak opuścili wspierający nas Hiszpanie, trwało powstanie tzw. Armii Mahdiego, a polscy żołnierze dopiero stoczyli bitwę w obronie ratusza w Karbali. Mieście, w którym stacjonowało dowództwo brygady, o której bezpieczeństwo miał dbać Badeja. Jeden z oficerów służących wówczas w Iraku do dziś pamięta, że nawet jak na warunki wojskowe pułkownik zaliczył mocne wejście w misję: – Przyjechał w lipcu, by przejąć obowiązki od poprzednika. Przejmował tak, że po trzech dniach trzeba było wzywać pomoc lekarską. Trafił do polskiego szpitala w Karbali w stanie zapaści, odwodniony. Polscy medycy wiedząc, z kim mają do czynienia, woleli przerzucić problem dalej. – Wezwali amerykański MEDEVAC, czyli zespół ewakuacji medycznej, który zabrał go śmigłowcem do szpitala w Bagdadzie. Amerykanie postawili go tam na nogi i powiedzieli, że ma iść precz, bo oni tam zajmują się rannymi, a nie pijącymi. Badeja nie miał się gdzie podziać, kilka dni spędził w poczekalni i wydzwaniał do nas, błagając, by go stamtąd zabrać do bazy – wspomina nasz rozmówca. W tym czasie w sztabie polskiej dywizji zapadła decyzja o odesłaniu kłopotliwego oficera do Polski. Był już nawet przygotowany następca, który miał przylecieć z kraju i go zastąpić, ale nagle okazało się, że Badeja ma zostać. Wstawił się za nim ówczesny wiceszef WSI. Sprawie – jak mówią żołnierze – ukręcono łeb. Ledwie trzy miesiące później polski kontrwywiad w Karbali znów został postawiony na nogi z powodu Badei. – Odebrałem telefon z dowództwa polskiej brygady, że od trzech dni nie ma kontaktu z pułkownikiem. Czwartego dnia żołnierze wyważyli drzwi do jego pokoju i wtedy okazało się, że leży w łóżku bez kontaktu – opowiada oficer. W sztabie polskiej brygady zapanowała konsternacja, bo w tym samym pokoju Badeja trzymał tajne materiały, które trzeba było w trybie pilnym zabezpieczać. Tym razem wylądował w polskim szpitalu, z czego korzyść była taka, że gdy odzyskał świadomość i dowiedział się, co się stało, odłączył kroplówki, obsztorcował personel i wyszedł. Znów zapadła decyzja o rotacji i znów ją cofnięto po interwencji z centrali WSI w Warszawie. Nikt nie poniósł żadnych konsekwencji. Kolega Badei z Iraku: – Pił na zasadzie – pijemy, aż padniemy. Mam wrażenie, że w ogóle nie nadawał się do służby w misjach, bo źle znosił towarzyszący im stres. Na służbie u Antoniego Minęło 9 lat, po rządach PiS nastały rządy PO i Badeja znów wyjechał – już jako oficer SKW. Tym razem do Afganistanu w ramach XIII zmiany. I znów zaniemógł. Tym razem sprawa stała się publiczna. Media pisały o polskim oficerze kontrwywiadu, którego pijanego odnalazł amerykański patrol na terenie bazy w Ghazni. Miał nim być Badeja, który w rozmowie z dziennikarzami wszystkiemu zaprzeczył, mówiąc, że to bzdury i pomówienia. Szef SKW Janusz Nosek podjął jednak decyzję o natychmiastowym ściągnięciu go do kraju. Jeden z byłych członków kierownictwa SKW: – Zaginął na kilka dni, po czym został odnaleziony w ciężkim stanie i odwieziony do szpitala. Zażądaliśmy dokumentacji na ten temat, ale papiery gdzieś wcięło. Ludzie Macierewicza, którzy pozostali w SKW za rządów PO, zadbali o to, by się nie znalazły – twierdzi nasz rozmówca. Formalnie więc pułkownik znów był czysty. Nie tylko takie przygody zapewniły Krzysztofowi Badei sławę w armii. Cofnijmy się o kilka lat – do 2005 r., gdy PiS po raz pierwszy przejął władzę. To wtedy jego kariera nabrała gwałtownego przyspieszenia. W WSI nie ma jeszcze Macierewicza, szefem MON zostaje Radosław Sikorski, a służbami rządzi Zbigniew Wassermann. Zaczynają się pierwsze porządki. Na początku 2006 r. szefem Biura Bezpieczeństwa Wewnętrznego WSI zostaje płk Marek Kwasek, znajomy z tego samego kursu WSW w Mińsku, który ściąga Badeję do siebie. Dzięki temu zyskuje on dostęp do największych tajemnic służby – BBW to tak zwana bezpieka, policja w policji, która ma wykrywać przestępstwa i nadużycia wśród żołnierzy WSI. Jednak kilka miesięcy później kolejny zwrot – WSI idzie w stan likwidacji i do gmachu przy ul. Oczki wkracza nowa miotła, z Macierewiczem na czele. Wymiata promotora Badei. Ten jednak szybko odnajduje się w nowych realiach. Mimo grzechów przeszłości zostaje pozytywnie zweryfikowany, choć musiał na to długo czekać i ciężko zapracować – odpowiednie zaświadczenie dostał w czerwcu 2007 r., czyli po ponad roku, a dopiero we wrześniu, a więc tuż przed przejęciem władzy przez PO został wyznaczony na nowe stanowisko – do Zespołu Studiów i Analiz, którym kierował obecny szef SKW Piotr Bączek. W międzyczasie przed komisją weryfikacyjną chętnie opowiadał o sprawach prowadzonych przez WSI. Gdy pewien oficer dowiedział się, że to Badeja stał się jednym z przewodników nowej ekipy po tajemnicach służby, postanowił ostrzec Macierewicza. – Poszedłem do niego z moim przełożonym. Dwie godziny opowiadałem mu o tym, co robił Badeja w Iraku. Gdy skończyłem, Macierewicz stwierdził, że to wszystko nieprawda, a te wiadomości krążą po to, by zdyskredytować pana pułkownika – wspomina nasz rozmówca. – Badeja, ciesząc się znacznym zaufaniem nowego kierownictwa, był kimś w rodzaju komisarza do spraw wewnętrznych. Miał prawo żądać wszelkich dokumentów i prowadzić rozmowy z ludźmi. Uczestniczył również w konfrontacjach z oficerami WSI, które wtedy były przeprowadzane w celu ich weryfikacji. Kilku z nich powiedziało mi, że gdyby wtedy mieli giwerę pod ręką, nie zawahaliby się jej użyć. Znając mapę konfliktów w WSI, Badeja rozgrywał swoją partię u Macierewicza i Bączka – opowiada jeden z byłych wysokich rangą oficerów SKW. Oficjalnie nie wiadomo, jakie informacje o kolegach i sprawach prowadzonych przez WSI zbierał Badeja i co z nimi robił. Nieoficjalnie w kręgu byłych funkcjonariuszy wojskowych służb mówi się o obyczajowych hakach i wyimaginowanych aferach, które później zostały opisane w raporcie z działalności WSI. Badeja zaprzecza, że brał udział w jego powstawaniu, jednak zeznając przed prokuratorem prowadzącym śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez szefa komisji weryfikacyjnej Antoniego Macierewicza, przyznał, że pisał analizy na podstawie teczek z archiwum WSI, których fragmenty znalazły się później w raporcie. Sporządzał też na prośbę Bączka oceny innych oficerów WSI. Ostatnia szarża I na koniec, jeszcze jedna, dobrze charakteryzująca płk. Badeję historia. Po powrocie z misji, gdy sprawa jego niedyspozycji stała się na tyle głośna, że stanęła na posiedzeniu sejmowej komisji do spraw specsłużb, kolejny szef SKW gen. Piotr Pytel podjął decyzję o przeniesieniu oficera do rezerwy kadrowej MON. Wtedy Badeja podjął ostatnią szarżę. – Zaproponował Pytlowi, że może mu przekazać takie informacje o Antonim i byłym kierownictwie SKW, których jeszcze nikomu nie opowiedział – twierdzi były członek kierownictwa wojskowych służb. – Z tego, że Badeja trafił do PGZ, najbardziej powinny być zadowolone obce służby – uśmiecha się ważny niegdyś oficer WSI, który dobrze zna bohatera tej historii. – Ze swoimi cechami charakteru, czyli pyszałkowatością i słabością do mocniejszych napojów, jest stosunkowo łatwy do rozgryzienia. W służbach powiedzieliby: łatwo go strzelić w ucho. *** Próbowaliśmy skontaktować się z Krzysztofem Badeją. Gdy zadzwoniliśmy na jego komórkę, nie chciał się przedstawić, zaprzeczał, że to on, i się rozłączył. Nie odebrał więcej telefonu. Nie reaguje MON, zaś PGZ odmówiła odpowiedzi na pytania, zasłaniając się tajemnicą firmy. Sprostowanie W artykule pt. „Pan z Grupy”, zatytułowanym w spisie treści jako „Dziwna kariera pułkownika z Polskiej Grupy Zbrojeniowej” opublikowanym w Tygodniku „Polityka” w dniu 8 listopada 2017 r. autorstwa Grzegorza Rzeczkowskiego, zostały opublikowane następujące nieprawdziwe informacje: Nieprawdą jest, iż pan Krzysztof Badeja był zatrudniony w PGZ SA. Pan Krzysztof Badeja nigdy nie pracował i nie pracuje w PGZ SA.. Z poważaniem Prezes Zarządu Błażej Wojnicz, Członek Zarządu Adam Leksiński Odpowiedź na sprostowanie PGZ W tekście „Pan z Grupy” (POLITYKA 45) opisałem historię oficera wojskowego kontrwywiadu Krzysztofa Badeję, który w zagadkowych okolicznościach znalazł zatrudnienie w biurze odpowiedzialnym za bezpieczeństwo Polskiej Grupy Zbrojeniowej. W swoim sprostowaniu spółka temu zaprzecza. Redakcja nie może odmówić publikacji, jeśli sprostowanie jest poprawne pod względem formalnym, dziennikarz ma jednak prawo odnieść się do treści sprostowania. Informację o pracy Badei w PGZ dostałem z pewnego, sprawdzonego źródła. Jednak by je potwierdzić, 15 września napisałem maila do biura prasowego Grupy z prośbą o informacje na temat pracy Krzysztofa Badei w PGZ. W przesłanej odpowiedzi 26 września PGZ nie zaprzeczył, że Badeja pracuje w firmie. Odmówił jednak odpowiedzi na moje pytania, twierdząc, że Grupa nie podlega pod ustawę o dostępie do informacji publicznej. Według PGZ spółka „nie jest podmiotem wykonującym zadania publiczne”, czyli takim, który „ma na celu zaspokojenie powszechnych potrzeb obywateli”. W jakim celu zatem sztandarowa firma zbrojeniowa produkuje okręty, czołgi, wozy opancerzone i karabiny, jeśli nie dla zaspokojenia bezpieczeństwa państwa i jego obywateli? Dlaczego PGZ najpierw unika odpowiedzi, nie zaprzeczając jednak, że pracuje w niej Badeja, a potem śle sprostowanie? Dlaczego podobnie postępuje MON? Resort pytany o to samo najpierw milczał, by ponaglany, już po ustawowym terminie 14 dni, zaprzeczyć zatrudnieniu Badei w PGZ. Do dziś jednak nie odpowiedział na inne pytania. Np. do kogo, jeśli nie do Krzysztofa Badei, należał numer telefonu komórkowego, na który dzwoniłem przed publikacją tekstu (31 października o godz. – mój rozmówca nie chciał się przedstawić, zaprzeczył, że nazywa się Badeja, a później już nie odbierał telefonu)? A przede wszystkim – jak wytłumaczyć fakt, że gdy 2 listopada zadzwoniłem na recepcję PGZ, recepcjonistka przekazała mi prośbę od Badei o pozostawieniu numeru telefonu wraz z obietnicą, że pułkownik oddzwoni? Kto próbuje ukryć przed opinią publiczną kompromitujący dla MON i PGZ oraz wojskowych służb fakt zatrudniania oficera ze stażem w tak znienawidzonych przez ich szefa Antoniego Macierewicza służbach, jak WSW i WSI? A może Badeja wrócił do służb, skąd został oddelegowany do PGZ? A więc formalnie nie jest zatrudniony w Grupie, bo etat ma gdzie indziej, co byłoby jeszcze bardziej bulwersujące, zważywszy na przeszłość tego oficera. O to również zapytałem MON. Na razie bez odzewu. Grzegorz Rzeczkowski Na podstawie art. 48 ust. 2 ustawy z dnia 9 czerwca 2006 r. o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego (Dz. U. Nr 104, poz. 709) zarządza się, co następuje: § określa: 1) wzór legitymacji służbowej oraz innych dokumentów Służby Kontrwywiadu Wojskowego, zwanej dalej „SKW”; 2) organy właściwe do wydawania, wymiany, unieważniania oraz dokonywania wpisów w legitymacji służbowej oraz innych dokumentach SKW; 3) przypadki, w których legitymacja służbowa lub inne dokumenty SKW podlegają zwrotowi, wymianie lub unieważnieniu; 4) tryb postępowania w przypadku utraty legitymacji służbowej lub innych dokumentów SKW; 5) sposób posługiwania się legitymacją oraz innymi dokumentami SKW. § w rozporządzeniu jest mowa o: 1) legitymacji – rozumie się przez to legitymację służbową SKW; 2) żołnierzu SKW – rozumie się przez to żołnierza wyznaczonego na stanowisko służbowe w SKW; 3) funkcjonariuszu SKW – rozumie się przez to funkcjonariusza pełniącego służbę w SKW. § Żołnierzowi SKW na czas pełnienia służby w SKW wydaje się legitymację. 2. Funkcjonariuszowi SKW na czas pełnienia służby w SKW wydaje się: 1) legitymację; 2) książeczkę zdrowia. § W legitymacji zamieszcza się: 1) imię i nazwisko żołnierza SKW albo funkcjonariusza SKW; 2) aktualną fotografię żołnierza SKW albo funkcjonariusza SKW; 3) numer legitymacji; 4) datę ważności legitymacji; 5) informację o uprawnieniach żołnierza SKW i funkcjonariusza SKW, o których mowa w art. 28 ustawy z dnia 9 czerwca 2006 r. o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego. 2. Wzór legitymacji określa załącznik nr 1 do rozporządzenia. § Organem właściwym do wydawania dokumentów, o których mowa w § 3, jest Szef SKW. 2. Szef SKW jest również właściwy do wymiany, unieważniania oraz dokonywania wpisów w legitymacjach. 3. Czynności, o których mowa w ust. 1 i 2, może wykonywać, upoważniony przez Szefa SKW, szef komórki organizacyjnej SKW właściwej w sprawach kadrowych. § podlega wymianie w przypadku: 1) zmiany danych w niej zawartych; 2) uszkodzenia lub zniszczenia; 3) upływu okresu jej ważności. § Legitymacja podlega zwrotowi w przypadku: 1) uzyskania przez żołnierza zawodowego zgody na urlop bezpłatny lub urlop okolicznościowy, o którym mowa w art. 62 ust. 12 ustawy z dnia 11 września 2003 r. o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych (Dz. U. Nr 179, poz. 1750, z późn. 2) uzyskania przez funkcjonariusza SKW zgody na urlop bezpłatny lub urlop okolicznościowy, o którym mowa w art. 58 ust. 3 i 4 ustawy z dnia 9 czerwca 2006 r. o służbie funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego (Dz. U. Nr 104, poz. 710); 3) zawieszenia w czynnościach służbowych; 4) zwolnienia ze służby w SKW; 5) wygaśnięcia stosunku służbowego. 2. Żołnierz SKW albo funkcjonariusz SKW zwraca legitymację szefowi komórki organizacyjnej, o której mowa w § 5 ust. 3. § podlega unieważnieniu w przypadku jej utraty albo zgonu żołnierza SKW lub funkcjonariusza SKW. § W przypadku utraty legitymacji żołnierz SKW lub funkcjonariusz SKW jest obowiązany niezwłocznie złożyć drogą służbową pisemny meldunek Szefowi SKW, podając w nim datę i okoliczności utraty legitymacji. 2. W przypadku, o którym mowa w ust. 1, Szef SKW zarządza przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego. 3. W przypadku odzyskania utraconej legitymacji żołnierz SKW i funkcjonariusz SKW jest obowiązany niezwłocznie zwrócić ją Szefowi SKW i złożyć pisemny meldunek, podając w nim datę i okoliczności jej odzyskania. § Żołnierz SKW i funkcjonariusz SKW może posługiwać się legitymacją tylko podczas wykonywania czynności służbowych. 2. Żołnierz SKW i funkcjonariusz SKW, okazując legitymację, jest obowiązany czynić to w sposób umożliwiający odczytanie umieszczonych w niej danych. § SKW i funkcjonariusz SKW, jest obowiązany dbać o należyty stan legitymacji, a w szczególności chronić ją przed utratą lub zniszczeniem. § Żołnierz SKW i funkcjonariusz SKW, posługując się legitymacją, nie może: 1) odstępować legitymacji innej osobie; 2) przesyłać legitymacji pocztą, z wyjątkiem dokonywania takiej czynności zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie art. 53 ust. 4 ustawy z dnia 22 stycznia 1999 r. o ochronie informacji niejawnych (Dz. U. z 2005 r. Nr 196, poz. 1631 oraz z 2006 r. Nr 104, poz. 708 i 711 i Nr 149, poz. 1078); 3) wywozić legitymacji za granicę, chyba że uzyska na to zgodę Szefa SKW. 2. W razie nieuzyskania zgody, o której mowa w ust. 1 pkt 3, żołnierz SKW i funkcjonariusz SKW jest obowiązany na czas wyjazdu zdeponować legitymację w sposób określony przez szefa jednostki (komórki) organizacyjnej, w której pełni służbę. § Żołnierz SKW i funkcjonariusz SKW, naruszający sposób posługiwania się legitymacją, podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej. 2. Zasady i tryb odpowiedzialności dyscyplinarnej określają przepisy ustawy z dnia 4 września 1997 r. o dyscyplinie wojskowej (Dz. U. z 2002 r. Nr 42, poz. 370 i Nr 240, poz. 2052 oraz z 2003 r. Nr 179, poz. 1750) oraz ustawy z dnia 9 czerwca 2006 r. o służbie funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego. 3. Odpowiedzialność dyscyplinarną ponosi także żołnierz SKW i funkcjonariusz SKW, który z własnej winy legitymację zniszczył, uszkodził lub utracił albo nie złożył pisemnego raportu o jej utracie lub też bez usprawiedliwionych przyczyn złożył taki raport z opóźnieniem. § Książeczka zdrowia jest przeznaczona do dokonywania wpisów o stanie zdrowia funkcjonariusza SKW oraz o przebiegu jego leczenia, a także o wydanych orzeczeniach przez wojskową komisję lekarską. 2. Do dokonywania wpisów w książeczce zdrowia są właściwi lekarze udzielający funkcjonariuszowi SKW pomocy lekarskiej oraz członkowie komisji lekarskiej, o której mowa w ust. 1. 3. Wzór książeczki zdrowia określa załącznik nr 2 do rozporządzenia. § SKW otrzymuje nową książeczkę zdrowia w przypadku jej utraty lub zniszczenia, a także wyczerpania się miejsca na wpisy, o których mowa w § 14 ust. 1. Przepisy § 9 stosuje się odpowiednio. § wydane żołnierzom Wojskowych Służb Informacyjnych na podstawie dotychczas obowiązujących przepisów z dniem wejścia w życie niniejszego rozporządzenia tracą ważność i niezwłocznie podlegają zwrotowi szefowi komórki organizacyjnej, o której mowa w § 5 ust. 3. § wchodzi w życie z dniem 1 października 2006 r. Minister Obrony Narodowej: R. Sikorski 1) Zmiany wymienionej ustawy zostały ogłoszone w Dz. U. z 2004 r. Nr 116, poz. 1203 i Nr 210, poz. 2135, z 2005 r. Nr 122, poz. 1025 oraz z 2006 r. Nr 104, poz. 711. Załącznik 1. [WZÓR LEGITYMACJI ŻOŁNIERZA I FUNKCJONARIUSZA SŁUŻBY KONTRWYWIADU WOJSKOWEGO] Załączniki do rozporządzenia Ministra Obrony Narodowej z dnia 25 września 2006 r. (poz. 1243) Załącznik nr 1 WZÓR LEGITYMACJI ŻOŁNIERZA I FUNKCJONARIUSZA SŁUŻBY KONTRWYWIADU WOJSKOWEGO Załącznik 2. [WZÓR KSIĄŻECZKI ZDROWIA] Załącznik nr 2 WZÓR KSIĄŻECZKI ZDROWIA

funkcjonariusz a żołnierz skw