Relacja z 21.05.2022 (Sobota), Włochy - Werona oraz Sirmione. Z zestawem informacji nabytym podczas zajęć w szkole, nasze uczennice wyruszyły na
Julia Trosky, 85, died (December 26, 2006) at Somerset Medical Center. Born in Rockingham, PA., she was the daughter of the late Stanley Werona and Aniela Rolla. Mrs. Trosky began working at age 13 in child care. For many years she worked in the cafeteria of the Elizabeth Ave. School in Somerset and drove a bus for the
Capulet stops him but Tybalt swears vengeance for the slight. Romeo and Juliet share a kiss but both are mortified when they later find out that they belong to rival households. Act 2 Scene 1. Romeo attempts to find Juliet abandoning Benvolio and Mercutio. Mercutio assumes that Romeo has gone to track down Rosaline and playfully insults him.
Download this stock image: Italy, Werona- 02 July 2020: interior of the Julia's house Verona (Casa di Giulietta Verona) medieval palace now the museum. - 2DDYMEA from Alamy's library of millions of high resolution stock photos, illustrations and vectors.
Werona , skoro szekspirowska Julia ma swój dom z balkonem to czemu by nie miał go posiadać Romeo ? Kolejny symbol (mniej znany) Werony #wtorekzsymbolem KLUB GLOBTROTERA - Warszawa, Mazowsze i trochę dalej | Werona , skoro szekspirowska Julia ma swój dom z balkonem to czemu by nie miał go posiadać Romeo
Obiekt Romeo's Room - Royal Welcome położony jest w miejscowości Werona i oferuje bezpłatne WiFi oraz klimatyzację.
. W jaki sposób Cyprian Norwid wykorzystał w wierszu W Weronie historię Romea i Julii ? Utwór poety powstał w 1854 roku i zadziwił odbiorców swoją oryginalnością i formą przekazu. Wiersz Cypriana Norwida to przykład liryki pośredniej sytuacyjnej. Został wydrukowany za życia poety; wydany w zbiorze Vade – mecum. W utworze można dostrzec niespotykaną w wierszach romantycznych powściągliwość w okazywaniu uczuć i refleksji. Zwraca uwagę prostota i oszczędność wyrazu artystycznego. Interesujący jest zabieg stylistyczny polegający na wprowadzeniu to liryki epickiej narracji. Wydaje się, że podmiot liryczny opowiada historię dwojga nieszczęśliwych kochanków. Teresa Kostkiewiczowa zauważa, że poeta posłużył się w wierszu aluzją poetycką, polegającą na świadomym nawiązaniu do innego dzieła literackiego, czyli tragedii Williama Szekspira Romeo i Julia. Skupia się jednak tylko na wątku łączącego Romea i Julię uczucia. Stosując taki zabieg artystyczny zmusił odbiorcę do wyszukania informacji na temat utworu, opisu miłości młodej pary zakochanych należących do skłóconych rodów Montekich i Kapuletów. Dzieło Szekspira zostało ukazane w nowych świetle, zmusiło do nowej interpretacji tragedii oraz uzyskało przekaz ponadczasowy. Norwid wyraził w ten sposób swoje przemyślenia na temat materii, ducha, rozumu i uczucia. Znaczące miejsce oddaje roli natury w komentowaniu uczucia łączącego dwoje zakochanych. Szekspir w swoim utworze zawarł myśl o wzniosłości uczucia, jakie połączyło Romea i Julię, zdolności człowieka do nieśmiertelnej miłości. Norwid doprowadził do konfrontacji uczucia z rozumem i bezdusznym światem. Natura jest zdolna do odczuwania współczucia nad dwojgiem kochanków, roni łzy nad ich grobem. Ludzie nie dostrzegają w historii miłosnej Szekspira nic wzruszającego, traktują łzy jak kamień. Norwid nie komentuje wprost bezwzględnego zachowania ludzi, posługuje się wielokropkiem, wykrzyknikiem i pauzą. Chce wyrazić w ten sposób dezaprobatę z zachowania ludzi. Wyraża się o ich mądrości pozbawionej uczuć z ironią ,, mówią uczenie ‚’. Poeta konfrontując naturę, pełną pozytywnych emocji z wytworami kultury materialnej, podkreśla, że są one kruche i nietrwałe : ,, rozwalone bramy do ogrodów ”, ,, gruzy nieprzyjaznych grodów ”. Jan Zygmunt Jakubowski znajduje nawiązanie utworu do wiersza Romantyczność Adama Mickiewicza. Zadaje pytanie, czy jest to nowa wersja Romantyczności ? Sugeruje, że Norwid podkreśla wyższość uczuć na rozumem, nad ,, mędrca szkiełkiem i okiem ”. Inne zdanie ma temat wymowy wiersza ma Borowy, który stwierdza, że Norwd demaskuje piękne, wzniosłe uczucia okupione łzami, w rzeczywistości jednak łzy okazują się zwykłymi kamieniami. Rzeczywistość nie jest pełna takich uczuć, jak w tragedii Szekspira. Borowy podkreśla w wierszu wagę wymownych przemilczeń, sugeruje, że taki zabieg najlepiej trafia do odbiorców, których poeta zmusza w ten sposób do współpracy. Wiersz W Weronie jest utworem poetyckim , który zmusza do refleksji na światem, prawami nim rządzącymi. Norwid sprawia, że możliwe są różne interpretacje wiersza. To od czytelnika, odbiorcy zależy, jaki nadda słowom poety kontekst i wymowę.
Jak być może pamiętacie z naszego bloga, czy kanałów social media, pod koniec listopada i ja i Kuba obchodzimy urodziny. Z tego okazji od kilku lat, każdego roku organizujemy jakąś jubileuszową podróż:) W ubiegłym roku Kuba miał dalekie plany na palmy i plażę, ale rzutem na taśmę udało mi się go przekonać, żebyśmy znów polecieli do Włoch (a palmy przełożyliśmy na początek roku - Zanzibar -> TUTAJ). Nie ukrywam, że jestem uzależniona od włoskiego klimatu i co jakiś czas po prostu czuję, że muszę tam polecieć:) W dodatku to od Mediolanu zaczęło się nasze podróżowanie, więc chyba już zawsze będę miała sentyment do tego miejsca (pierwszy raz wybraliśmy się tam na trzydziestkę Kuby, później był Londyn, Szwecja, znowu Londyn, Lanzarote, Paryż, znowu Włochy i tak dalej... 🙂 wszystko znajdziecie w zakładce Podróże Małe i Duże TUTAJ).Ponieważ mamy taki walentynkowy tydzień, zdradzę Wam jak to się stało, że podróżując do Mediolanu, trafiliśmy do miasta Romea I Julii🙂 Ja uwielbiam wracać do tych samych miejsc, Kuba uwielbia przede wszystkim odkrywać nowe. Postanowiliśmy więc to połączyć i odwiedzając jedną ze stolic mody, zaczęliśmy szukać dodatkowego miasta, które jesteśmy w stanie okiełznać w jeden dzień. Najprostszym rozwiązaniem jest odwiedzić Bergamo, które znajduje się tuż pod Mediolanem i jest bardzo urokliwe, ale tam już byliśmy. Pisaliśmy o tym TUTAJ. Stosunkowo blisko Mediolanu jest także Genua - portowe miasto Włoch, ale tam także już byliśmy - przeczytacie TUTAJ. Przeglądając mapę rozmarzyłam się i okazało się, że Mediolan można idealnie połączyć z odwiedzeniem Werony <3 Poza tym wybraliśmy się także do Seravalle Scrivia - miejscowości w której znajduje się jeden z największych outletów w Europie - post znajdziecie dojechać do Werony z Mediolanu?Braliśmy pod uwagę 2 sposoby - wynajęcie auta lub pociąg. Zdecydowaliśmy się na to drugie rozwiązanie, ponieważ po pierwsze parkowanie we Włoszech to często totalny kosmos, po drugie nasz hotel znajdował się w pobliżu dworca centralnego, skąd bez problemu dostaliśmy się bezpośrednio do centrum Werony, a nasza podróż trwała z tego co pamiętam niespełna 1,5 godziny. Bilet na pociąg możemy zakupić w kasie, czy bardziej popularnych automatach biletowych. Warto wiedzieć, że w różnych godzinach, bilety na ten sam przejazd mają różne ceny. Wybierając się w taką całodzienną podróż, polecam także sprawdzić od razu rozkład odjazdów także, że takie wycieczki warto mieć zawsze z tyłu głowy, kiedy w mieście do którego się wybieramy, akurat zepsuje się pogoda. Wycieczka może uratować nam dzień - choć my Weronę zaplanowaliśmy już w Polsce, dzień na ten wyjazd wybraliśmy dopiero na miejscu, sprawdzając pogodę na Tym samym uciekliśmy od deszczowego Mediolanu, do całkiem słonecznej i ciepłej tego dnia Werony:)Werona znajduje się mniej więcej 150 km od zwiedzaniu Werony i ciekawych miejscach napiszę w kolejnym poście. Dziś będzie nieco o Romeo i Julii, a także zabiorę Was do Domu Julii!:)Choć to William Szekspir rozsławił Weronę, prawdopodobnie nigdy w tym urokliwym mieście nie był. Mało tego swoje dzieło oparł na romantycznej włoskiej historii stworzonej przez Mattea Bandella. Tragiczna historia młodzieńczej miłości Romeo Montechi i Julii Capuleti jest do dziś wzorem romantycznych kochanków. Najbardziej zaskoczyło mnie jednak to, że w Weronie hołduje się Julii, a śladów Romeo trzeba się naprawdę naszukać!:) Ale po kolei:)Dom Julii w WeronieTo chyba główne miejsce, do którego kierują się turyści w Weronie. Dom znajduje się z jednej z bram w centrum. W mieście znajdziemy znaki, ale też kiedy zapytamy o niego choćby w dowolnym sklepie, to każdy sprzedawca nas pokieruje. Przed dom Julii możemy wejść za darmo, bezpłatnie zrobimy też sobie zdjęcie z pomnikiem Julii, czy przywiesimy kłódkę na bramie (kłódki w Weronie możemy kupić na każdym kroku). Niestety jeśli planujecie wrócić po latach do Werony i odnaleźć swoją kłódkę, to może być problem, bo co jakiś czas usuwają je z krat bramy, żeby było miejsce na nowe (a nie wiem co robią z tymi powieszonymi...).Żeby wejść do domu Julii, który składa się z kilku poziomów i jest takim minimalistycznym muzeum, trzeba zapłacić 6 euro za osobę. Jeśli planujemy odwiedzić więcej miejsc, zdecydowanie opłaca się kupić jedno lub dwudniową kartę turysty, która upoważnia nas do skorzystania z uroków wszystkich zabytków ( a trochę ich jest).Co zobaczymy w domu Julii w WeronieMożemy zwiedzić klimatyczny budynek, zobaczyć słynną sypialnię, stroje, poczytać nieco o Szekspirze, a na samej górze wejść oczywiście na balkon Julii:) Ciekawe doświadczenie, gdyż w momencie, kiedy turystka wychodzi na balkon, turyści z dołu wołają do niej Julia;) Poza tym można wysłać list! Oglądaliście film "Listy do Julii" ?? Jeśli nie, to bardzo Wam polecam, choćby ze względu na piękne kadry Werony i nie tylko:) Możecie wysłać list na pisany odręcznie, ale także... e-mail! Taka ta Julia nowoczesna:) Posąg JuliiTradycja mówi, że każdy turysta musi dotknąć piersi posągu Julii - wtedy znajdzie prawdziwą miłość. Majestatyczna Julia stoi tuż przed swym domem i wita wszystkich gości:) (i jest strasznie wysoka - ma sporo ponad 2 metry;) ).Gdzie znajduje się dom Romeo w Weronie?Tutaj sprawa robi się bardziej skomplikowana, bo Włosi kochają Julię, a Romeo no cóż... Kiedy kilkakrotnie pytaliśmy o dom Romeo, miejscowi i tak wysyłali nas pod dom Julii. Dopiero później po informacjach zaczerpniętych w internecie i po kilku kolejnych rozmowach, doprowadzono nas do restauracji, obok której znajdował się owy dom. Casa di Romeo nie jest dostępny dla zwiedzających. Trochę żałuję, że skoro już pięknie ograno całą werońską historię zakochanych, to tak po macoszemu traktują tego biednego kochanka;) Gdybyście mieli ochotę trafić do tego miejsca, to znajduje się na Via Arche Scaligere miejsc dotyczących słynnych kochanków pokażę Wam w kolejnym poście z cyklu Co warto zobaczyć w Weronie:) Z przyjemnością kiedyś tam wrócimy:) Kto z Was był w Weronie i także miło wspomina?:) Ona: To był absolutnie cudowny wyjazd! <3On: To kiedy znowu do Włoch?Ona: No właśnie... kiedy?? Bo widzę pokaźną listę kupionych biletów lotniczych, ale włoskiej ziemii tam nie widzę;))
Dramat Szekspira o parze romantycznych kochanków do dziś przynosi miastu sławę. Ja też jadę w sprawie miłości i przekonuję się, że ona niejedno ma imię. Czuję przyjemne drżenie serca, gdy buszując po sklepach, znajduję coś wyjątkowego. Jego intensywne bicie po trzecim espresso. I rozkosz spacerów wąskimi uliczkami. Przede mną dwa dni pożądania… Ups! Freudowski błąd! Podążania tropem miłości. Dzień pierwszy 9:00 Śniadanie wśród książek? Brzmi kusząco. Idę więc do baru della Libreri przy księgarni Gheduzzi (Corso Sant' Anastasia). Zamawiam cappuccino, a do tego croissanta. Nie najadam się przesadnie, ale zachwycam wnętrzem: długa sala, książki pod sufit, a wszystko w kamienicy, której historia sięga średniowiecza. W dodatku w ścisłym centrum. Dobry punkt na rozpoczęcie wycieczki. 10:00 Zanim na dobre zacznę zwiedzanie, chcę spojrzeć na Weronę z góry. Wieża Torre dei Lamberti wydaje się idealnym punktem widokowym. Pokonuję więc 368 stopni i mam, co chciałam: Weronę jak na dłoni. Oszałamia. Nieregularny czworobok Piazza delle Erbe, dachy w przygaszonej czerwieni, dzwonnice licznych kościołów, rzeka, a za nią wzgórza. Kameralna dziś Werona w XII i XIII w. była potężnym miastem-państwem rządzonym przez despotycznych władców z rodu della Scala. Pamiątki po nich oglądam u stóp Torre dei Lamberti, w okolicy Piazza dei Signori zwanym też placem Dantego (wygnany z Florencji poeta znalazł tutaj schronienie). Wąskie przejście między Palazzo degli Scaligeri a Palazzo del Capitano prowadzi do Arche Scaligere – monumentalnych grobowców rodu, z których największy, Cangrande I, umieszczono nad wejściem do kościoła Santa Maria Antica. W okolicy jest jeszcze gratka: Dom Romea, czyli XIV-wieczna kamienica, w której według legendy mieli mieszkać Montecchi (Arche Scaligere 4). 11:00 Wiadomo jednak, że w uczuciach wiarygodne są raczej dziewczyny, więc zakochani, mniej lub bardziej szczęśliwie, pielgrzymują do Domu Julii szczęśliwie, pielgrzymują do Domu Julii (Via Cappello 23). Nie jest przesądzone, czy Julia istniała naprawdę, ale pewne jest, że nikt z jej rodziny nigdy tu nie mieszkał. Muzeum powstało na początku XX w., a balkon dobudowano krótko przed II wojną światową. Do niedawna można było przyklejać do ściany w bramie listy do Julii, teraz jedną ścianę przeznaczono na odręczne wyznania miłosne. Listy trzeba wysłać pocztą (Club di Giulietta – The Juliet Club, Via Galilei 3 – 37100 Verona) albo przez internet (info@ Na większość odpisują, w imieniu Julii, wolontariusze. Najciekawsze wygrywają w walentynkowym konkursie. Ja w miłości jestem staroświecka i nie lubię tłumu. Pod Domem Julii robię sobie tylko pamiątkowe zdjęcie z balkonem w tle i czym prędzej uciekam. 13:00 Wąskimi uliczkami, o tej porze już szykującymi się do sjesty, idę w kierunku Piazza Bra. Zanim wszystko się zamknie, chcę zjeść lunch w jednej z knajpek przy Il Liston. To szeroki trotuar, gdzie w dawnych wiekach mogli przechadzać się tylko arystokraci „z listy”. Dziś w restauracjach przesiadują turyści. Nie oczekuję pyszności, jednak w trattorii Liston 12 zjadam zaskakująco smaczne focaccio z szynką parmeńską. Tak naprawdę tu jednak liczy się widok. Główną atrakcją Piazza Bra jest bowiem Arena – amfiteatr starszy nawet niż znacznie bardziej słynne rzymskie Koloseum. 14:00 Gdy w latach 40. I w. zbudowano Arenę, na jej widowni mogło zasiąść 30 tys. osób. W XII w. trzęsienie ziemi zniszczyło otaczającą ją 32-metrową ścianę. Dwa łuki ostały się jednak do dziś. Przechadzam się po marmurowej widowni (odbudowanej na przełomie XVI i XVII w.), wspinam się oczywiście na najwyższy, 44. rząd. Widok nie jest tak oszałamiający jak z wieży Lambertich, ale też robi wrażenie. Obiecuję sobie, że kiedyś wrócę tu w lecie, gdy odbywają się festiwale operowe. W takich warunkach chyba nawet ja, nieczuła na muzykę, pokocham operę. 15:00 Nieduże włoskie miasta charakteryzują się tym, że jest w nich dużo kościołów, a w wielu z nich można natknąć się na dzieła sztuki, które w każdym innym kraju eksponowano by z pietyzmem w prestiżowych muzeach. Nie inaczej jest w Weronie. Czasu mam niewiele, więc z czterdziestu wybieram cztery świątynie. W pochodzącej z XII w. Katedrze oglądam Wniebowstąpienie Tycjana. W bazylice św. Zenona podziwiam romańską architekturę: 72-metrową dzwonnicę, drzwi z brązu, na których ukazano sceny biblijne, a na deser – tryptyk Andrei Mantegny Matka Boska z Dzieciątkiem wśród świętych. W gotyckim kościele Sant'Anastasia z Dzieciątkiem wśród świętych. W gotyckim kościele Sant'Anastasia nigdy nie skończono budowy fasady, ale jest największy w Weronie. Po prawej stronie od ołtarza zachwyca fresk Pisanella Święty Jerzy i księżniczka. Kościół San Francesco al Corso odwiedzam, bo w Weronie nie można uciec od Julii. Tu znajduje się jej domniemany grób. Schowany w ciemnej krypcie wygląda trochę jak kamienna wanna, ale nie przeszkadza to werońskim pannom młodym składać tu ślubnych bukietów. Sam kościół, nieduży i ozdobiony freskami, jest urzekający. 18:00 Nasycona sztuką idę poszukać smaków miłości. A czy można sobie wyobrazić coś lepszego niż lody pistacjowe? Kieruję się więc ku Adydze i tuż przy Ponte Pietra znajduję polecaną przez przyjaciółki gelaterię Artigianale Ponte Pietra (Via Ponte Pietra 23). Uprzedzały mnie, że lody są tu najlepsze na świecie i że ich mężowie, na co dzień stroniący od słodyczy, wracali po drugą porcję. Nie spodziewałam się jednak, że mogą być aż tak dobre. Lodziarnię prowadzą bracia Mirko i Stefano (to on kręci te lody!). Skoro już tu jestem, zaglądam na Ponte di Pietra Skoro już tu jestem, zaglądam na te di Pietra – kamienny most odbudowany po II wojnie (oryginał pochodzi z I w. Na drugą stronę rzeki przeprawię się jutro, ale już dziś z zachwytem patrzę na Adygę, która właśnie w tym miejscu gwałtownie zakręca. Włosi nie byliby sobą, gdyby nie dostrzegli, że Adyga w Weronie układa się w zgrabne podwójne S. Jak sposare („wychodzić za mąż”). Ja nie byłabym sobą, gdybym nie pomyślała: S jak singielka. Ewentualnie: samotność i smutek. No chyba że seks. Na razie wybieram spacer. Wzdłuż zakola Adygi docieram aż do Castelvecchio. Ta XIV-wieczna forteca dziś jest miejskim muzeum. W środku pierwszorzędni mistrzowie: Bellini, Tintoretto, Pisanello. 21:00 Wracając na stare miasto, przechodzę pod dwoma ważnymi łukami. Pierwszy to Porta dei Borsai, który w początkowych latach naszej ery pełnił funkcję bramy miasta. Drugi, Archo dei Gravi, został zniszczony przez wojska napoleońskie i odbudowany w XX w. Idąc Corso Cavour, planuję jutrzejsze zakupy, ale teraz myślę już tylko o kolacji. Postanawiam zaszaleć w solidnej knajpie Maei ( Zamawiam carpaccio wołowe, potem tortelloni z łososiem, na koniec deser: pieczone jabłko z bitą śmietaną o smaku cytrynowym. Czekając na jedzenie, oglądam ruiny pochodzącej z I w. poświęconej Jowiszowi, Junonie i Minerwie świątyni Campidolium. Tak się złożyło, że skryły się one w restauracji. Najedzona wychodzę na Piazza della Erbe. Już w dzień robił wrażenie. Wtedy jednak psuły je stragany z tandetą. Teraz, odpowiednio podświetlony, sprawia, że zatrzymuję się na dłużej. Podziwiam freski na XIV-wiecznych kamienicach, marmurową posadzkę. No i tę cudowną włoską nonszalancję wobec historycznych atrakcji. Nie każde miasto pozwoliłoby, żeby na placu z taką historią ustawić bazarowe budki. No, ale tu handel kwitł zawsze. Nazwa placu, erbe (po włosku „zioła”) wywodzi się od średniowiecznego targowiska. Drugi dzień 11:00 Po wczorajszej kolacji śniadanie jem skromne i wybieram się na drugą stronę rzeki. Tym razem mostem Garibaldiego, bo stąd najbliżej do jeszcze jednego kościoła, który koniecznie trzeba zobaczyć. Za jasną fasadą San Giorgio in Braida kryją się istne skarby. Ołtarz projektu Sanmichelego, Chrzest Tintoretta i Męczeństwo św. Jerzego Paola Veronesego. 12:00 Nadbrzeżem Adygi idę do Teatro Romano. Znalazłam się w innym świecie. Spokojniejszym. Prawie nie spotykam turystów. Teatro Romano – mniejszy (w czasach świetności mieścił 5 tys. widzów) rówieśnik Areny wspina się na zbocze wzgórza Castel San Pietro. Wygląda na nieco opuszczony, ale to błędne wrażenie. W lecie odbywają się tu festiwale szeks pirowskie, które co wieczór przyciągają 1,7 tys. widzów. Teraz nikogo nie ma, więc przysiadam na ławce, bawię się z kotami i z pewnym przerażeniem patrzę w górę: na szczycie Castel San Pietro znajdują się XIX-wieczne austriackie koszary. Podobno stamtąd to dopiero jest widok! Prowadzi doń wąska ścieżka, a po drodze przy odrobinie szczęścia można znaleźć magiczne źródełko, z którego woda wzmaga poetycką wenę. Spokój Teatro Romano nieco mnie rozleniwia i decyduję się jednak zrezygnować z wycieczki. Wszakszukam w Weronie miłości, a górskie wyprawy, stare koszary i poezja to są akurat rzeczy, których nie kocham nic a nic. Zamiast tego wybieram się na spacer po Veronetcie – nowoczesnej dzielnicy Werony. Nowoczesnej, czyli zbudowanej mniej więcej sto lat temu. Szukam tu czegoś do zjedzenia, ale żadna z knajpek nie przyciąga mojej uwagi. 14:30 Głód każe mi wrócić na północną stronę miasta. Nie chcę jeszcze oddalać się od rzeki, więc w poszukiwaniu obiadu idę na ulicę Sottoriva. Ulokowało się tu mnóstwo barów, winiarni i restauracji. To ulica „odzyskana” dla miasta pod koniec XIX w. Po wielkiej powodzi w 1882 r. zasypano wszystkie odnogi Adygi i w ich miejscu wybudowano ulice, Sottoriva właśnie. Po namyśle i lekturze menu wybieram osterię Sottoriva i zamawiam gnocchi. To w Weronie obowiązek. Już w XVI w. swoim ubogim mieszkańcom miasto serwowało gnocchi z sosem pomidorowym w piątek poprzedzający zakończenie karnawału. Z czasem ta tradycja przerodziła się w coroczne wybory Papa del Gnoco – króla kartoflanych klusek. 17:00 Być we Włoszech i nie pójść na zakupy – to nie w moim stylu. Gdy kończy się sjesta, ruszam między półki. Zaczynam od Via Mazzini. To handlowy deptak, który łączy najważniejsze place – Piazza delle Erbe z Piazza Bra. Oczywiście też ma długą tradycję. Już w XIV w. szyto tu ubrania na miarę. Dziś kupuje się gotowe, przeważnie strasznie drogie. Tu bowiem mają sklepy światowi projektanci – Gucci, Versace czy Louis Vuitton. Te omijam, ale zaglądam do włoskich sieciówek. Jakiś drobiazg w Benettonie, ale dużego sukcesu wciąż brak. Mijam więc Piazza Bra i kieruję się w stronę Corso Cavour. Tu sklepy nie mają znanych szyldów, ale za to ile atrakcji. Kozaki z płócienną cholewą służą mi już czwarty rok i wciąż są sensacyjne! Moja rada: w sprawie shoppingu, tak jak w wyborze restauracji – nie chodzić tam gdzie turyści, a tam gdzie mieszkańcy. 20:00 Zostawiam zakupy w hotelu i idę na pożegnalną kolację. Znów schodzę z głównego szlaku i znajduję pizzerię Bella Napoli (Via Marconi 11), potem dopiero się dowiem, że polecają ją przewodniki. Na razie kusi mnie nazwa, wszak Neapol to stolica pizzy i bezpretensjonalny wystrój. Żadnych białych obrusów, żadnego zadęcia. Za to tłum taki, że muszę poczekać na stolik. Czekam, bo czuję, że będzie smacznie. I jest. Pizza ma cieniuteńkie ciasto, mozzarella, nie przesadzam, rozpływa się w ustach, a pomidory są słodkie i soczyste. Pamiętając, że w okolicach Werony jest kilka ważnych włoskich winnic (Valpolicella, Bardolino, Soave), zamawiam karafkę wina i nie żałuję wyboru. Żałuję tylko, że rano stąd wyjeżdżam. NO TO W DROGĘ INFO: Ludność: ok. 260 tys. mieszkańców. Położenie: Werona leży u podnóża Alp Weneckich, w północno-wschodnich Włoszech, region Veneto. Waluta: euro Wiosną, bo wtedy odbywają się gigantyczne targi wina Vinitaly (w tym roku 7–11 kwietnia). Latem, bo wtedy są festiwale operowe (w tym roku od 17 czerwca do 3 września w Arenie zostanie wystawionych 49 przedstawień operowych) i festiwal teatralny (od maja do sierpnia). Jesienią, bo wtedy nie ma upału i tłumów. Zimą, bo wtedy jest karnawał (najstarszy we Włoszech!), i w walentynki (najbardziej romantycznie). Najwygodniej samolotem: Alitalia, z przesiadką w Rzymie. Najprzyjemniej: samolotem do Mediolanu, a stamtąd pociągiem EScity Pociąg, gdy mija Weronę, jedzie do Padwy i Wenecji. Oba miasta są godne obejrzenia. W drodze powrotnej można zatrzymać się na shopping w Mediolanie. W Weronie z autobusu warto skorzystać tylko w drodze z dworca lub lotniska. Z lotniska Valerio Catullo aerobusy do dworca Verona Porta Nuova kursują co 20 min. Spacer z dworca do centrum zajmuje ok. 15 min. Najlepiej zwiedzać miasto piechotą. Warto jednak kupić kartę Verona Card – można zaoszczędzić na biletach do muzeów i kościołów. Święte słowo we Włoszech brzmi „sjesta”. Jej godziny są ruchome, ale raczej między 14 a 16 nie ma co planować obiadów i zakupów. Większość sklepów zamknięta jest również w poniedziałek przed południem (czyli do końca sjesty). W soboty pracują za to normalnie, do 19–20. To nieprawda, że Włosi piją tylko espresso. Rano pijają cappuccino, espresso dopiero po 12. Do Werony i w jej okolice przyjeżdża co roku ok. 3 mln osób. To czwarte (po Rzymie, Florencji i Wenecji) najchętniej odwiedzane włoskie miasto. Wielu turystów korzysta z tego, że zaledwie 35 km stąd jest jezioro Garda, gdzie można zaplanować sobie wakacje.
Werona - miasto Romea i Julii. Nie tylko. 5 mniej znanych faktów, które warto wiedzieć o Weronie. 1. Zakochana rzeka fot. Shutterstock Zgodnie z legendą miłosna aura jest temu miastu przeznaczona. Nawet rzeka Adyga przepływając przez Weronę układa się w kształt litery „S”, jak sposa, czyli narzeczona. 2. Romeo i Julia fot. Shutterstock fot. Shutterstock Słynny balkon XIII-wiecznej kamienicy przy via Capello tak naprawdę przeniesiono z innej kamienicy w latach 20. XX wieku. Najbardziej oblegany jest jednak posąg samej Julii. Aż błyszczy! Polerują go bowiem - zwłaszcza prawą pierś - miliony rąk. Ten gest ma gwarantować prawdziwą miłość lub (co najmniej) gorący romans we włoskim stylu. 3. Arena fot. Shutterstock Zanim Romeo i Julia zostali obwołani symbolami miasta, sławą tą cieszyła się Arena. I nie bez powodu: to najstarszy i najlepiej zachowany , mimo trzęsienia ziemi, amfiteatr we Włoszech. Powstał w 30 r. n. e. i od tego czasu jest systematycznie użytkowany. 4. "Plac Dantego" fot. Shutterstock Place w Weronie są równie piękne i malownicze jak wyłożone różowym marmurem uliczki. Jeden z nich Piazza dei Signori. „Panowie” (signori) sa tu obecni dosłownie – w postaci figur poważnych mieszkańców miasta, które zerkają z fasad pałaców okalających plac. W jednym z nich prawdopodobnie mieszkał najsłynniejszy bodaj obywatel Werony – Dante Alighieri. 5. Verona Card Jak Weronę zwiedzić taniej? Warto skorzystać z Verona Card, która daje bezpłatny wstęp do największych atrakcji miasta, na arenę i do domu Julii. Karta ważna dobę kosztuje 15 euro.
Please verify you are a human Access to this page has been denied because we believe you are using automation tools to browse the website. This may happen as a result of the following: Javascript is disabled or blocked by an extension (ad blockers for example) Your browser does not support cookies Please make sure that Javascript and cookies are enabled on your browser and that you are not blocking them from loading. Reference ID: #eca44756-13b7-11ed-8238-6c6b595a6851
werona romeo i julia